Można by powiedzieć, że po tylu wizytach, we Włoszech już nic nie może zaskoczyć...
A jednak! Liguria to rejon, który otwiera oczy na nowo. Feeria barw, parków narodowych, pięknych gór i wkomponowane w nie bajkowe miasteczka.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to jest TO miejsce, a ⇒ piosenka Andrea Bocielli, usłyszana przy kolacji we wrocławskiej, włoskiej zresztą;) restauracji, przypieczętowała zakup biletów na lot.
I stało się! A Portofino m'ha preso il cuo. Zwiedziliśmy całe wybrzeże: Rapallo, Cinque Terre, Portofino i Genue.
Liguria to rejon górzysty, więc drogi składają się głównie z zakrętów, w ciągu minuty pokonuje się ich kilkanaście, zatem błędnik w nawet najbardziej wytrzymałym organizmie się poddaje. Dużo zatem pływaliśmy wzdłuż wybrzeża po Morzu Liguryjskim i taką formę zwiedzania zdecydowanie polecam.
Miasteczka są MAGICZNE!!! Nie bez powodu te miejsca upodobały sobie największe gwiazdy kina etc. czuje się tu przepych, na pokładach jachtów już nie tylko motorówki, ale i helikoptery.
Ceny hoteli w sezonie są astronomiczne, najdroższe z jakimi się spotkaliśmy we Włoszech, nawet Costiera Amalfitana tak nie czyści portfela;)

Nie wiem jak to się dzieje, ale każdy wyjazd do Włoch, to mistyczne zmysłowe doznanie.








COPYRIGHT 2010 ALL RIGHTS RESERVED  by Anna Pika   2010